Ślady pod Krzyżem Południa – Zbawienna woda?

with Brak komentarzy

Parafia św. Wawrzyńca  męczennika w Ñemby powierzona Zgromadzeniu Św. Michała Archanioła znajdująca się blisko stolicy Paragwaju, Asunción, jest nieogarnionym polem do pracy duszpasterskiej. Przynależy do niej około 200.000 (dwieście tysięcy) dusz. Liczba kościołów i kaplic, których jest 38 wymaga bardzo dokładnej organizacji. W mieście jest 83 szkół i centrów edukacyjnych na różnym poziomie. Katechiści, grupy modlitewne i muzyczne, szafarze, lektorzy, misjonarze osiedlowi, by wymienić niektóre z nich mogą liczyć na opiekę duszpasterską trzech kapłanów, a ja będąc z klerykami pomagam z doskoku. Kiedy się wejdzie na plebanię, zawsze oczekuje około 20 osób. Jeden z księży codziennie słucha spowiedzi. Ludzie gromadzą się na ulicy o 5 rano by oczyścić swą duszę w sakramencie pokuty.

Na początku epidemii koronawirusa, kiedy 11 marca 2020 r. wprowadzono ograniczenia, wszystkie prace w parafii zostały zawieszone: Msza św., spotkania, także słuchanie spowiedzi. Ale powoli świat wracał do normalniejszego życia. Również parafia. Sekretarka organizowała penitentów, którzy przychodzili w maseczkach na odpowiednią godzinę, by wyspowiadać się pod drzewem.

Pewnego razu usłyszałem dzwonek seminaryjny. Przy furtce stała strapiona kobieta.

Pa´ai, może mnie ksiądz wysłuchać, choćby chwilkę. Na plebanii nie mogę porozmawiać, bo nie zamówiłam kolejki, a to jest sprawa pilna.

― Co tam się stało? ―zapytałem otwierając furtkę. ― Pewnie pokłóciła się Pani z sąsiadką, bo jej kot zjadł Pani kurczęta.

― O to pokłóciły się moje sąsiadki. Ja przyszłam w innej sprawie.

― No to pewnie kłopot z zięciem…?

Usiedliśmy w seminaryjnej rozmównicy polowej, którą można nazwać altanką. Ja usiadłem na jednej ławce, a ona na drugiej naprzeciwko. Powiewy ciepłego wiatru północnego odświeżały mi plecy od wysokiej temperatury, gdyż przy takim wietrze nawet w czerwcu temperatura dochodzi do 35 º C.

― Wie ksiądz co? On nie chce chodzić do kościoła. A ja zawsze mu o tym przypominam. Ale ostatnio gdy piłam terere przed domem, a on tamtędy przechodził chlupnęłam w niego wodą z terere. Chcę przystąpić do Komunii św. i nie wiem czy to był grzech ciężki czy nie.

― To po co pani to zrobiła?

― Bo byłam zła na niego. Gdzież to, dorosły chłop, ma dzieci i nie chce iść do kościoła. Daje zły przykład swoim dzieciom.

― I co powiedział?

― Nic. Roześmiał się i poszedł dalej.

― No to pewnie potrzebuje wiadro zimnej wody na głowę, żeby zrozumiał ― zażartowałem

― No właśnie. To chciałam usłyszeć od księdza. Teraz już jestem spokojna. Ja też tak myślę…

―Ale niech Pani tego nie robi, bo pobijecie się, a wtedy będzie grzech ciężki ― dodałem na odchodne. Nie na siłę, tylko przekonywać delikatnie.

Gdy odeszła pomyślałem sobie. Takie to jest życie i w ten sposób pozostawia podobne „Ślady pod Krzyżem Południa” jak i pod „Wielką Niedźwiedzicą”.

 

Ks. Zdzisław Urbanik CSMA

Leave a Reply