Ślady pod Krzyżem Południa. Narzędzie w ręku Boga

with Brak komentarzy

Do pracy misyjnej w Paragwaju przybyłem jako piąty. Od 7-miu lat pracowali tam inni michalici,

kładąc podstawy do Zgromadzenia na kontynencie nadziei i zaszczepiając charyzmatyczne dziedzictwo, jakie zostawił Ojciec Założyciel.

Moja praca formacyjna w tym okresie, najpierw z nowicjuszami, a następnie z klerykami, uświadomiła mi jak ważne są materiały z duchowości Założyciela i Zgromadzenia. Nurtowała mnie myśl, żeby go tłumaczyć. Na początku myślałem, że to będzie tylko wysiłek, aby mieć materiały do pracy formacyjnej, ale powoli zacząłem robić to, czym powinni zająć się zawodowi tłumacze. I zmuszony, niejako, do tego uczestniczyłem w niesamowitym spotkaniu z ks. Bronisławem Markiewiczem, które zapoczątkowałem już jako nastolatek.

Otóż wówczas czytałem książkę, w której autor wspominał o jego zachwianiu się w wierze. Zgłębiłem to fascynujące zdarzenie pracując nad przekładem jego spuścizny charyzmatycznej. Moją uwagę najbardziej przyciągnęło wspomniane przeżycie młodego Bronisława, które zakończyło się stosunkowo szybko i szczęśliwie dzięki, jak on sam pisze, budującej lekturze dzieł najwybitniejszych pisarzy polskich.

 Zaangażowanie się w te prace wymagało znajomości języka, sztuki odczytania przemyśleń autora, jego przekonań, a potem przełożenia na papier. Zadanie bardzo trudne. Ale „Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje”. Tłumaczenie nie było dla mnie zgłębianiem tekstów, aby odkryć serce O. Założyciela, ale pozwalało mi go poznawać. Wnikałem w tajniki środowiska rodzinnego Bronisława i jego młodych lat. Poznawałem dokładnie jego pracę kapłańską oraz dramat rozstania się z salezjanami, jaki przeżywał, chcąc być wiernym synem Jana Bosko.

            Powoli, krok po kroku, odkrywałem zdumiewającą jego drogę do nieba, który uczył jak żyć Bogiem, jak się modlić, jak kochać człowieka i swój naród oraz jak żyć w powściągliwości i pracy. Gdy chodzi o wspomniany stan duchowo-psychiczny, to sam ksiądz Br. Markiewicz nazywa go kryzysem wiary. Jeden z autorów jego życiorysu stwierdził, że powrót do praktyk religijnych spowodowała nowela Narożna kamienica Józefa Korzeniowskiego, jednego z największych pisarzy polskiego romantyzmu. Ta wzmianka tak mnie zaciekawiła, że przez wiele lat pragnąłem przeczytać tę nowelę. W końcu moje poszukiwania przyniosły pozytywny efekt. Było to po wielu latach, gdy pracowałem już w Argentynie. Mogłem przeczytać tę nowelę, a nawet przetłumaczyć na język hiszpański. Poza tym, zgłębiając życie księdza Markiewicza, dowiedziałem się, że nigdzie nie wspomina on jakoby porwany lekturą tej noweli zaczął się modlić, chodzić na msze święte, spowiadać się… jednym słowem być praktykującym katolikiem.

Zresztą ks. Markiewicz pewnego razu napisał: „Odzyskałem ją (wiarę – moje przypomnienie) dopiero w półtora roku, czytając budującą nowelę Józefa Korzeniowskiego, która mnie skłoniła, iż ukląkłem i zacząłem się modlić” (AT I, str. 218). Ponadto, w artykule: „Cel szkół średnich i wyższych” (PiP 1901, str. 83) wyznaje: „…zabrałem się znowu do czytania dzieł najcelniejszych pisarzy polskich, którzy powoli zaczęli koić rozstrój w duszy mojej, aż wreszcie przy czytaniu noweli jednej napisanej przez Józefa Korzeniowskiego upadłem na kolana i zacząłem na głos się modlić?”.

Mając na uwadze przeogromne bogactwo refleksji nad społeczeństwem i jego wartościami ukazane we wspomnianej noweli, na czoło wysuwa się z całą pewnością opis spotkania grupy młodzieżowej świętującej zakończenie pewnego etapu studiów, które kończy się tragicznie dla jednego z jej uczestników.

„Czy młody Markiewicz czytał Narożną kamienicę, czy też groźniejszą Pannę postępową, czy straszliwie konsekwentnie zbudowany Instynkt – nie wiadomo. To tylko pewne, że Józef Korzeniowski stał się narzędziem w ręku Boga” – wnioskuje pięknie Maria Winowska, autorka biografii o błogosławionym ks. Br. Markiewiczu pod tytułem „Droga krzyżowa karczowników”. A jego spuścizna pisarska przetłumaczona na język hiszpański pozostaje trwałym śladem pod Krzyżem Południa.

Ks. Zdzisław Urbanik CSMA

Leave a Reply