Ślady pod Krzyżem Południa – Ministrant z dekretem

with Brak komentarzy

Msze św., które przygotowywała grupa Odnowy w Duchu św. w Parafii św. Józefa w Morón trwały ponad dwie godziny. Przybywało tyle rodzin, młodzieży i dzieci, że kościół zawsze był wypełniony po brzegi. Oklaski w rytm specjalnie dobranych pieśni, spontaniczna modlitwa w językach i niewymowna radość przepełniająca serca tworzyły klimat niespotykany i niepodobny podczas innych Mszy św.

Ostiariusze czuwający u wejścia do kościoła mieli wiele pracy. Oprócz zwyczajnego przyjmowania przybywających zajmowali się dzieciakami. Zbierano ich w specjalnej salce, ale one bardzo często uciekały z tego pomieszczenia i przylatywały do kościoła. Podbiegały do ołtarza otoczonego przez ministrantów, których liczba w pewnym momencie dochodziła do setki i patrzyły zachwycone z otwartymi ustami, podobne do rybek z kolędy hiszpańskiej: „Ale popatrz sam jak piją, jak piją ryby w rzece, ale popatrz sam jak piją, bo widzą Boże Dziecię…”.

Podczas jednej z takich Mszy mały chłopiec gonił po kościele jak huragan, z trudem torując sobie drogę między ściśniętymi uczestnikami. W pewnym momencie zatrzymał się przy ołtarzu, popatrzył na mnie i stanął jak wryty.  Przywołałem go ruchem ręki i zapytałem go:

― Nie chcesz byś ministrantem?

― Tak, tak, padre. I poleciał jak pędziwiatr.

Po Mszy podbiegł do mnie nie mogący złapać tchu i zdyszanym głosem wystękał, że nie może być ministrantem, bo jeszcze nie przyjął Pana Jezusa. Ja mu odpowiedziałem, że będzie mógł służyć, gdyż ja mu pozwolę w sekrecie.

W domu, gdy jego mama przygotowując kolację nuciła pieśni charyzmatyczne, on podszedł do niej:

 ― Mamo! Ty śpiewasz na Mszy, a ja będę służył jako ministrant.

― Żebyś był ministrantem, najpierw musisz przystąpić do Pierwszej Komunii św. ―powiedziała mu mama. A ty masz dopiero 5 lat.

― Ja to wiem, ale padre Gino powiedział mi, że ja będę ministrantem, bo mi pozwoli w dekrecie.

― W jakim dekrecie!? Co ty wymyślasz… Hernaaaan….!?

Następnego dnia rozmowy rodziców, którzy udzielali się w kościele krążyły wokół służby ministranckiej Hernana. A on, jak każde dziecko, chodził do szkoły, odrabiał lekcje, ale codziennie wieczorem znikał z domu i biegł do kościoła, by służyć jako ministrant. Gdy podrósł czytał lekcje na Mszy i udzielał się w grupie młodzieżowej. W niedzielne popołudnia grał w piłkę nożną na boisku parafialnym.

Lata biegły. Ja zostałem przeniesiony do innej parafii. Mój kontakt z Hernanem był sporadyczny. Ale pewnego dnia przesłał mi pocztą elektroniczną tekst, w którym dzielił się radością z otrzymania sakramentu Bierzmowania. “…moje przeznaczenie ma znaczenie i spełnia się tylko w Tobie, Panie. Niepostrzeżenie, Twoją dobroć czuję, gdy w Hostii świętej Cię przyjmuję. Nie zapomnij o twoim synu, które oddało się Tobie i prosi Cię byś je zachował przy sobie. 2006. Hernán Zusapo”. Napisał, kiedy pasowany na żołnierza Jezusa Chrystusa, pozostawił „Ślady pod Krzyżem Południa”.

 

Ks. Zdzisław Urbanik CSMA

Leave a Reply