Podobnie jak niemal wszyscy na świecie zmagamy się tutaj z pandemią i z wynikającymi z niej wszystkimi utrudnieniami w życiu codziennym. My w naszej wspólnocie mamy tą szczególną łaskę, że dzięki współbraciom michalitom możemy każdego dnia karmić się Eucharystią i adorować Pana w Najświętszym Sakramencie. Niestety, nasi parafianie są pozbawieni mszy świętych, bo kościoły na terenie Paragwaju, z nakazu władz, są pozamykane dla wiernych. Sytuacja ta jest dużym zmartwieniem zarówno dla duszpasterzy, jak i dla wielu katolików, którzy mówią o swojej tęsknocie za spotkaniem z Jezusem Eucharystycznym. Skoro ludzie nie mogą przyjść do Jezusa, kapłani postanowili zanieść Jezusa do ludzi. Dlatego też przy różnych okazjach jeżdżą ulicami miasta, błogosławiąc Najświętszym Sakramentem.
Nasz nowy dom w San Antonio przynależy do kaplicy św. Jerzego. 23 kwietnia, we wspomnienie tego Świętego, tamtejsza wspólnota obchodziła więc swoje święto patronalne. Jest ono zawsze wielkim wydarzeniem w każdej dojazdowej kaplicy. W normalnych warunkach wspólnoty przygotowują się do takiego święta przez 9-dniową nowennę i każdego dnia zapraszają jakiegoś kapłana, by sprawował Mszę św. W dniu wspomnienia swojego Patrona przystrajają kaplicę, ulice, domy i przed uroczystą Mszą Św. pielgrzymują z figurą Świętego po ulicach. Po Mszy św. organizują festyny: śpiewy, tańce, posiłki. Aktualnie, niestety, świętowanie jest niemożliwe do zorganizowania, ale to nie znaczy, że święto patronalne nie jest zaakcentowane. Ks. Proboszcz umożliwił wiernym spotkanie ze św. Jerzym, organizując pielgrzymkę samochodową. Ponadto kapłan błogosławił wiernych gromadzących się przy swoich domach Najświętszym Sakramentem. Tej łaski także i my dostąpiłyśmy. Pan Jezus i św. Jerzy przejechali obok naszego domu, zostawiając swoje błogosławieństwo. Kilka dni później, w niedzielę, podobnej łaski dostąpiłyśmy w naszym domu w Ňemby. Nie było to związane ze świętem patronalnym, ale ks. Proboszcz chciał, by Pan przeszedł pośród swego ludu. Przygotowałyśmy przed domem ołtarz i wraz z naszymi postulantkami czekałyśmy ponad 3 godz. na Jego przyjście. Czas oczekiwania wypełniłyśmy modlitwą różańcową, śpiewem i tańcem uwielbienia. Modlitwa ta ożywiła naszych sąsiadów, którzy idąc za naszym przykładem również przygotowali swoje ołtarzyki i czekali na Jezusa w Eucharystii. Było już ciemno, gdy Pan przyszedł. Ale warto było czekać! Zatrzymał się przy nas na dłuższą chwilę, abyśmy mogły go adorować, spotkać się z Nim w indywidualnej modlitwie, następnie nas pobłogosławił i ruszył w dalszą drogę. Choć możemy adorować Pana każdego dnia w naszej kaplicy, to z pewnością te spotkania były dla nas wyjątkowe i nie zabrakło łez wzruszenia. Tym bardziej możemy sobie wyobrazić ile znaczy ta wyjątkowa wizyta dla tych, którzy już od kilku tygodni spotykają się z Nim jedynie za pośrednictwem mediów.
Przesyłamy serdeczne pozdrowienia z naszej paragwajskiej misji i łączymy się w modlitwie.
s. Małgorzata S.
One Response
Agata
Dziękujemy za informację. Życzymy dużo zdrowia i błogosławieństwa Bożego. Niech Pan Jezus dodaje Wam siły na każdy dzień.