List z misji Betare – Oya w Kamerunie

with Brak komentarzy

Rok ten jest dla nas wszystkich bogaty w wydarzenia, wyjątkowy dla całego świata. Na pewien czas znaleźliśmy się w przymusowej izolacji i ciszy. Nam wydawało się, że koniec życia jest bliski. Wtedy właśnie  uświadomiliśmy sobie kto i co jest dla nas najważniejsze. Wprowadzone ograniczenia, podobne do tych w Europie, z trudem są zachowywane pośród ludu afrykańskiego. W większych miastach mobilizacja jest większa, natomiast w wioskach ludzie nie bardzo wierzą, że choroba istnieje, że trzeba zachować środki ostrożności. Stąd  tym w tym środowisku możliwość zakażenia jest większa.

Nasze posługiwanie na misji uległo pewnym zmianom. Nagle placówki oświatowe zostały zamknięte. Na misji zaległa cisza, bo nie ma dzieci, nie ma szkoły i przedszkola. Obowiązek edukacji spoczął na rodzicach w domu. W ośrodku zdrowia kontynuujemy naszą pracę i mamy jej bardzo dużo. Wprowadziliśmy wzmożone środki ostrożności, by nie ulec zakażeniu wirusem: środki dezynfekcyjne, obowiązkowe noszenie maseczek, co wprowadza pewnego rodzaju stres i dystans do chorych. Aktualnie obowiązek masek wprowadzony jest dla wszystkich, jednak wiele osób ich nie posiada; często są to kawałki materiałów założone na twarz, które jednak nie stanowią należytej ochrony. Nie posiadamy testów na Covid 19, więc nie wiemy kto jest chory. W ogóle w Kamerunie są przypadki zarażenia wirusem, w tym przypadki śmiertelne. W większości tutejsza ludność nie ma możliwości zakupu środków dezynfekujących, ani masek. Ludzie nie mają pracy, bieda staje się coraz bardziej powszechna. Widząc naglącą potrzebę udzielenia pomocy ludziom, zwróciłam się z prośbą do polskiej fundacji Redemptoris Missio.  Dzięki jej pomocy zakupiłam szare mydło oraz wodę yavel, które rozdajemy codziennie w ośrodku zdrowia. Do dnia dzisiejszego rozdaliśmy około 400 dużych kostek mydeł. Ludzie bardzo się cieszą z tej pomocy i są bardzo wdzięczni za skromne dary, ale dla nich tak ważne. Obecnie zamówiłam u krawcowej 700 maseczek, aby  później wyposażyć w nie tych najbardziej potrzebujących. Stale zwiększa się liczba biednych i chorych. Ufamy, że nadal będziemy mogli pomagać, rozdając mydło, mleko i odżywki, zwłaszcza dla dzieci niedożywionych, z dużą anemią. W ośrodku zdrowia kontynuujemy zwyczaj, że wszystkie dzieci, które trafiają do nas otrzymują lizaka. Gdy tylko zobaczą siostrę, pierwszym wypowiedzianym przez nich słowem  jest  bombom (tzn. cukierek) i to jest warunkiem do wyzdrowienia…

To, co czynimy jest kroplą wobec ogromu potrzeb. Jednak w miarę naszych możliwości staramy się wspierać miejscową ludność przez małe gesty pomocy. Bo jakże w tym kryzysie ogólno – światowym zapomnieć o drugim człowieku, nie zauważyć jego cierpienia ?…

Kochani Przyjaciele, wszystko co możemy uczynić, czynimy tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Jesteśmy na froncie bez żadnych ludzkich zabezpieczeń. Jedynym naszym zabezpieczeniem jest Pan Bóg. Niech On będzie nagrodą dla każdego z Was za wszelkie świadczone nam dobro i niech Wam błogosławi !

Z wielką wdzięcznością i darem modlitwy

 

S. Gemma

Leave a Reply