Ślady pod Krzyżem Południa. Mnie też Pan Bóg pobłogosławił

with Brak komentarzy

Tamtego pamiętnego dnia, kiedy przybyłem do Paragwaju, utrwalił się we mnie klimat tego miasta. Lato przywitało mnie czystym, bezchmurnym niebem typowym dla tej części półkuli ziemskiej i przytłaczającym upałem, którego szczegóły opisałem w reportażu zatytułowanym “Czarodziejskie naczyńko…” https://misje.michalitki.pl/2019/10/10/slady-pod-krzyzem-poludnia-czarodziejskie-naczynko

Na prawo od plebanii lekko falujący teren powodował, że po każdej burzy droga, która po nim biegła napełniała się obfitym piaskiem. Później, przyjeżdżając do tego miejsca zauważyłem, że odcinek ten emanował piekielnym gorącem, a droga stawała się tak ciężka, że nawet konie się męczyły i zatrzymywały.

Przechodzień po drodze na lewo odkrywał mur szkoły Carlos López i na prawo teren niezagospodarowany z drzewami, krzewami i różnego rodzaju krzakami, które prosiły o opiekę. Wszystko tworzyło sielski klimat, pomimo centrum miasta. W połowie tej ulicy, między drzewami, ukrywał się dom rodzinny, gdzie mieszkała Lila z mężem. Pan Bóg obdarzył ją trzódką składającą się z sześciorga dzieci. Pomimo dużej pracy i opieki nad dziećmi miała czas by przygotowywać narzeczonych do małżeństwa z ramienia parafii.

Naprzeciw jej domu można było dostrzec bramę z drutu ogrodowego, wyglądającą na wyjście bezpieczeństwa ze szkoły. Brama, prawie na skrzyżowaniu tych ulic, latami nie była naprawiana, a chodnik do dziś pozostaje w takim samym stanie jak w roku 1984, chociaż na ulicy jest położony asfalt. Na tym skrzyżowaniu stał mały, stary domek, który ks. Marian kupił na Wyższe Seminarium Duchowne Księży Michalitów.

W roku 2020, ponad 30 lat później, w seminarium świętowaliśmy 15- lecie beatyfikacji Ojca Założyciela. Ograniczenia związane z koronawirusem nie pozwoliły zrobić większych uroczystości i zaprosić gości. Ale przybyły dwie rodziny bliskie seminarium i dwie panie: Lila i jedna z dawnych służebnic z kuchni seminaryjnej. Błażejowa, „bogini kuchni” nie przybyła z powodu wieku i stanu zdrowia, ale była Serafina, o podobnym duchu służebnym i postawie wobec kandydatów do kapłaństwa, która ponad 20 lat pracowała w kuchni seminaryjnej gdy „bogini kuchni” odeszła z tej pracy.

Po Mszy św. podczas obiadu Lila, dając świadectwo o swej wierze i pracy w parafii powiedziała:
    – Wielu skorzystało z moich kursów na temat naturalnej metody badania płodności, dlatego dziękuję Panu Bogu, bo przez to On mnie też pobłogosławił. Wówczas byłam młoda, a dziś cieszę się, że mogłam pozostawić w młodych małżeństwach takie niezmazalne ślady pod Krzyżem Południa. Wierzę, że Pan Bóg je pobłogosławił.

 

Ks. Zdzisław Urbanik CSMA

 

Leave a Reply