Ślady pod Krzyżem Południa – Puchar bł. B. Markiewicza

with Brak komentarzy

Czasem małego chłopca na stadion lub na boisko zaprowadzi starszy kolega, tato, brat, a może babcia, chociaż ten ostatni przypadek jest tak rzadki jak pogrzeb biskupa. Ja kiedyś pojechałem z bratankami do Krakowa. Umówiliśmy się, że pójdą na Wawel, nawet dostali pieniądze na tramwaj i na wstęp do Zamku Królewskiego.
― No jak tam było na Wawelu? ― zapytałem ich jak wrócili
― Dobrze
― Co widzieliście?
― Mecz ― odpowiedzieli z gromkim śmiechem
Jako że Wyższe Seminarium Michalitów w Krakowie jest blisko Wojskowego Klubu Sportowego Wawel musieli skorzystać z okazji, aby zaspokoić swoje piłkarskie pasje.

Fenomen piłki nożnej znajdujemy pod każdą szerokością geograficzną. Około 20 lat później po tej wycieczce, w roku 2015, na nowym boisku w Wyższym Seminarium Duchownym michalitów w Paragwaju rozgrywał się pierwszy turniej piłki nożnej o “Puchar błogosławionego Bronisława Markiewicza”.

Przez dwa miesiące, po sztucznej trawie biegało ponad 200 zawodników i zawodniczek. Chociaż nie brały udziału reprezentacje ze wszystkich wspólnot misyjnych z parafii Ñemby, których jest 37, to zgłosiło się prawie czterdzieści drużyn, w tym siedem zespołów żeńskich. Jedynym warunkiem był aktywny udział w życiu parafii. Zmagali się więc uczestnicy grup młodzieżowych i przygotowujący się do bierzmowania, katechiści i lektorzy oraz należący do parafialnych zespołów muzycznych i do służby liturgicznej…

Wiele emocji, ogromna ilość przepięknych bramek, dużo poobijanych kości i niezapomniane wspomnienia z młodzieńczej rywalizacji. Na domiar wyschnięte gardła kibiców, którzy przybyli z bębnami, piszczałkami i transparentami, dopingując swoje zespoły oraz znosząc ponad trzydziestostopniowe gorąco pomimo, że mecze odbywały się po zachodzie słońca. Przybyły starsze panie, mamy i oczywiście ojcowie ze swoimi maluchami, tworząc wspaniały klimat. Dla młodych kibiców zabrakło miejsc na trybunie.

To były przepiękne chwile. Byli tacy, którzy spotkali się z kolegami i znajomymi po wielu latach. To pokazuje, że istnieje potrzeba spotkania. Przed każdym meczem Ojcze nasz… i znak krzyża na czole każdego zawodnika… gdyż te zawody to coś więcej niż emocje i sport zorganizowany przez kilku zapalonych młodzieńców z parafii Ñemby oraz kleryków. Zespół tych ostatnich, pomimo wysokiego poziomu jaki zaprezentował, bardzo szybko odpadł z rozgrywek i tym razem pozostawił niewiele piłkarskich „Śladów pod Krzyżem Południa”.

Ks. Zdzisław Urbanik CSMA

Leave a Reply